Fandom: Harry Potter
Oryginał: Snape vs Snape
Autor: JaraelMoonsilver
Tłumacz: Marise
Zgoda: jest
Ograniczenie wiekowe: T
Ograniczenie wiekowe: T
Pairing: brak
Gatunek: angst
Ostrzeżenia: trochę krwi.
A/T: Powróciłam do tłumaczenia, więc mam nadzieję, że po tak długim czasie jeszcze nie pozapominałam wielu rzeczy. Kilka słów zostało zmienionych, ale przy zachowaniu kontekstu. Tekst jest o Severusie, który zmaga się z własnym ja. W tekście pojawia się słowo bliźniak, nie znaczy to o tym, że ma rodzeństwo, a o zmaterializowaniu się jego ciemnej strony.
Tak było każdej nocy. Severus Snape nienawidził koszmarów, a jednak one wciąż powracały, te same. Nawet eliksir bezsennego snu nie zatrzymywał mroku, który go otaczał. Nawet teraz, kiedy zamknął oczy, czuł zimny wiatr, który go przecinał.
Jego dłonie zostały jakby przykute do ściany, liczne rany skumulowane przez niego samego dzięki miesiącom z przeszłości zaczęły krwawić po raz kolejny. Zamrugał kilkukrotnie, wpatrując się w swojego porywacza.
— Jak długo masz zamiar to ciągnąć? — spytał. Zakapturzona figura zachichotała twardo*.
— Do czasu, aż poddasz się prawdzie.
— Nie ma prawdy w tym, co mówisz - Snape odpowiedział cierpko.
— Nie ma? — Postać przystanęła blisko niego, srebrny nóż błyszczał w jej dłoni. Zahaczyła nim o krawędź policzka bruneta. — Za każdym razem odrzucasz myśl, by to zaakceptować, innym razem otrzymujesz kolejne cięcia. Nie byłoby prościej przyłączyć się do mnie?
— Nie jestem taki jak ty. Zmieniłem się. Nie chcę znów wróci... — Ah!- Mężczyzna zazgrzytał zębami, kiedy ostrze rozerwało skórę, powodując wypływ krwi. Nieznany uśmiechnął się pod maską, muskając czerwone krople nożem.
— Och, wrócisz. Zaufaj mi.
Severus pokręcił głową, walcząc z bólem. Nigdy.
— Nigdy to długi czas...
— Tak samo jak zawsze — odpowiedział, podążając za nim wzrokiem z małym uśmiechem na ustach. Dręczyciel dawnego nauczyciela syknął w interakcji na jego słowa.
— Minęło prawie szesnaście lat. Przebolałeś to — zaskrzeczał mężczyzna. — Zawsze jest takim samym kłamstwem, jakie wmawiałeś sobie, żeby zapobiec nawrocie winy za sprawki, których się dopuściłeś.
— Nie masz o niczym pojęcia. — Zdenerwował się. Jego towarzysz zaśmiał się po raz kolejny.
— Wiem wszystko, zwłaszcza o tobie.
— To znaczy?
Przeciwnik Snape'a skinął głową, cofając się o krok.
— Tak, to jest to.— Jego długie, wrzecionowate palce unosiły się ostrożnie, by usunąć maskę.
Severus poczuł, jak krew traci swą temperaturę, będąc już niezdolnym do oddychania. Tak jak maska śmierciożercy upadła na ziemię z łoskotem, osoba stojąca przed swoją ofiarą zdjęła kaptur, ujawniając się przed nim, właściciel ziemistej cery chytrze na niego spoglądał.
— Nie...
Snape stanął przed nim z wysoko uniesioną głową w triumfie.
— Och, obawiam się, że tak. Oh. — Zaśmiał się. — Czyżbym się bał? Nie powinieneś być zaskoczony.
Ciemnowłosy gwałtownie się poruszył, nie wierząc w to, co widzi.
— Nie, to niemożliwe.
— To jest bardzo możliwe. — Drugi Snape uśmiechnął się zalotnie, figlarnie poruszając ostrym narzędziem w swoim palcach. — To jest, jakbym wiedział... jakbym wiedział, że powiesz tak.
— Nie, ja-ja się zmieniłem...
— Ty? — Pochylił się nad nim, prawie dotykając ustami jego ucha. — Wątpię, że naprawdę tego chcesz. Dlaczego, spójrz!
Zerknął na jego ramię, gdzie Mroczny Znak zaczynał płonąć. Skrzywił się, próbując uniknąć jego wzroku. Na usta drugiego wpłynął duży uśmiech, a następnie pstryknął palcami. Więzy natychmiast zniknęły, a Snape opadł na posadzkę. Jego podobizna wyciągnęła do niego rękę, a tatuaż wciąż pulsował na jego przedramieniu, coraz boleśniej.
— No śmiało! Nie ma sensu ze sobą walczyć.
Obserwował go, skupiając swoją szczególną uwagę na jego czarnych, zimnych oczach.
— Ja... nigdy. — Przełknął ślinę, czując coś dziwnego na twarzy. Zdawało mu się, że to łzy. — Ja... nigdy... zmieniłem się...
Chwycił pomocną dłoń i wstał. Uśmiechnął się do bliźniaka, skinąwszy lekko głową, po czym pojawił się w otchłani na nowo. Spojrzał na drugi koniec pomieszczenia, które było oświetlane przez świeczki, przytwierdzone do ścian. Jego twarz przybrały srogi wyraz, a dłoń zacisnęła się na różdżce.
— Nigdy się nie zmienię.
Obrócił się na pięcie, zrzucając źródło światła, po czym odszedł w ciemności.
— Lord Voldemort oczekuje...
*w oryginale było humorlessly, co z przekładzie znaczy tyle, że zaśmiał się fałszywie, co znowu nie pasowało do kontekstu, autorka wyjaśniła, że to gra słów
— Nie, ja-ja się zmieniłem...
— Ty? — Pochylił się nad nim, prawie dotykając ustami jego ucha. — Wątpię, że naprawdę tego chcesz. Dlaczego, spójrz!
Zerknął na jego ramię, gdzie Mroczny Znak zaczynał płonąć. Skrzywił się, próbując uniknąć jego wzroku. Na usta drugiego wpłynął duży uśmiech, a następnie pstryknął palcami. Więzy natychmiast zniknęły, a Snape opadł na posadzkę. Jego podobizna wyciągnęła do niego rękę, a tatuaż wciąż pulsował na jego przedramieniu, coraz boleśniej.
— No śmiało! Nie ma sensu ze sobą walczyć.
Obserwował go, skupiając swoją szczególną uwagę na jego czarnych, zimnych oczach.
— Ja... nigdy. — Przełknął ślinę, czując coś dziwnego na twarzy. Zdawało mu się, że to łzy. — Ja... nigdy... zmieniłem się...
Chwycił pomocną dłoń i wstał. Uśmiechnął się do bliźniaka, skinąwszy lekko głową, po czym pojawił się w otchłani na nowo. Spojrzał na drugi koniec pomieszczenia, które było oświetlane przez świeczki, przytwierdzone do ścian. Jego twarz przybrały srogi wyraz, a dłoń zacisnęła się na różdżce.
— Nigdy się nie zmienię.
Obrócił się na pięcie, zrzucając źródło światła, po czym odszedł w ciemności.
— Lord Voldemort oczekuje...
*w oryginale było humorlessly, co z przekładzie znaczy tyle, że zaśmiał się fałszywie, co znowu nie pasowało do kontekstu, autorka wyjaśniła, że to gra słów
Oryginału co prawda nie czytałam, więc nie mogę wypowiedzieć się na temat samego tłumaczenia. Ale jeśli chodzi o treść, to uważam że w bardzo ciekawy sposób została podsumowana podwójna natura Severusa. Jest bardzo niejednoznaczną postacią i pomimo kilku rzeczy ujawnionych w "Insygniach" czytelnik wciąż może interpretować go w dowolny sposób.
OdpowiedzUsuńhttp://nocturne.blog.pl/